Historia
W sierocińcu starsze chłopaki ciągle go biły i znęcały się nad nim i zawsze bronił go Den. Aż do kiedy przyszedł Tantras. Harrison złączył się z Grabieżcą. Den szybko zrozumiał, do czego dąży Spirala i uciekł. Harrison próbował go przekonać, żeby jednak zasilił szeregi fanatyków. Den się jednak nie zgodził, gdyż nie miał powodu czynić zło. Bitwa o tytana Vigilante sprawiła, że bracia stali się wrogami, kiedy to Den go zdobył, Harrison go pawie udusił. Po tym wydarzeniu bracia się rozstali.Niestety Harrison szybko stawał się jednym z najlepszych w Spirali. Dzięki swojemu potencjałowi szybko dostał swoich ludzi, którzy wykonywali rozkazy tylko od niego. Podczas misji w zamku Vlada Drakuli Mistrz Tantras stracił całą swoją moc. W ostatnich minutach oddał mu Jerycha i Rój Buzillia i poprosił, aby zajął jego miejsce. Rassimov się zgodził. W odc. Lok i Obłudnik Zhalia powiedziała, że pracuje dla Fundacji Huntik i Harrison przemyślał swoje błędy. Zaczął pomagać Casterwillom.
Relacje z bratem
W sierocińcu starsze chłopaki zawsze się nad nim znęcały. Den bronił go jak tylko mógł. Często było tak, że i Denowi się dostawało. Kiedy Tantras przyszedł do sierocińca, Harrison był zadowolony, że teraz to oni się go boją. Przez całe życie dusił w sobie gniew, który teraz pozwolił mu osiągnąć szczyt i złączyć się z Grabieżcą.Jego żądza władzy sprawiała, że kiedy to Den zdobył Vigilantego Harrison był tak zły, że prawie go udusił. Potem odszedł do Spirali Krwi i bracia nieczęsto się widywali, tylko podczas bitew. Kiedy tylko się widzieli, to Harrison od razu myślał tylko o zemście.
Podczas bitwy, kiedy dowiedział się, że Zhalia jest tyko szpiegiem, załamał się, gdyż bardzo się do niej przyzwyczaił się do jej opieki. Wtedy zrozumiał swoje błędy.
Zaklęcia stosowane przez Harrisona
- Łącznik Krwi
- Puls Światła
- Klątwa Śmierci
- Fala Ostrzy
- Rój Ognia
- Nowa Furia
- Cięcie Pioruna
- Ciąg Odchłani
- Smocza Pięść
Tytani Harrisona
- Grabieżca
- Hitokiri
- Wszechpotężny Nieumarły
- Jerycho
- Rój Buzilla
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz